Polska pomoc dla bojowników z getta. Zapomniana misja żydowskiego inżyniera

Polska pomoc dla bojowników z getta. Zapomniana misja żydowskiego inżyniera

Dodano: 
SS-mani ze schwytanymi Żydami, w czasie powstania w warszawskim getcie
SS-mani ze schwytanymi Żydami, w czasie powstania w warszawskim getcie Źródło: Wikimedia Commons
Żydzi z getta warszawskiego rzucili się do desperackiej walki, bez żadnych szans na zwycięstwo. Mimo to wsparło ich polskie podziemie, dzieląc się swoimi szczupłymi zapasami broni i amunicji.

Wiosną 1943 roku na terenie getta mieszkało zaledwie ok. 60 tys. Żydów. Do tego czasu okupanci niemieccy wywieźli stamtąd ok. 75 proc. ludności. Ludzie ci zostali zamordowani w obozie zagłady w Treblince.

19 kwietnia na teren getta wmaszerowały kolumny wojsk niemieckich – w sumie ok. 3 tysięcy. żołnierzy. To miał być koniec żydowskiej społeczności w Warszawie. Niemcy nie przewidywali, by cokolwiek zakłóciło likwidację getta.

Kat warszawskiego getta – gen. Jürgen Stroop. Oryginalny podpis z raportu: „Der Führer der Großaktion”.

Tymczasem ok. tysiąc żydowskich bojowników postanowiło stanąć do straceńczej bitwy. Niemieccy żołnierze, ku swojemu olbrzymiemu zaskoczeniu, znaleźli się pod gradem kul, koktajli Mołotowa, a także granatów. Bojownicy wywodzili się głównie z dwóch struktur paramilitarnych: lewicowej Żydowskiej Organizacji Bojowej (pod dowództwem Mordechaja Anielewicza, Icchaka Cukiermana i Marka Edelmana) oraz Żydowskiego Związku Wojskowego (dowodzili nim Paweł Frenkiel i Leon Rodal).

Misja inżyniera

Żydowscy bojownicy kupowali broń po „aryjskiej” stronie, ale część uzbrojenia – oraz amunicji – otrzymali od polskiego podziemia, które podzieliło się z nimi swoimi bardzo szczupłymi zasobami. Jak jednak wskazuje Matthew Brzezinski, autor książki „Armia Izaaka”, Polacy zrobili dla Żydów dużo więcej.

„Największą zasługą AK wcale nie było przekazanie Żydom 152 pistoletów, ale zabranie jednego z żydowskich inżynierów na stronę aryjską, gdzie w tajnym laboratorium nauczono go wytwarzać materiały wybuchowe – powiedział Matthew Brzezinski w wywiadzie dla „Do Rzeczy”. - Bojownicy zaczęli je potem produkować w getcie na masową skalę. Rzucanie z górnych pięter kamienic bomb czy butelek z benzyną jest na pewno skuteczniejsze niż strzelanie z pistoletu z czwartego piętra”.

Mężczyzna skacze z płonącej kamienicy. W raporcie gen. Jürgena Stroopa zdjęcie podpisane zostało jako „Bandyci wyskakują, by uniknąć pojmania.” Zdjęcie zrobione zostało 22 kwietnia 1943 roku na ul. Niskiej.

W czasie powstania w getcie warszawskim Armia Krajowa wspierała też żydowskich bojowników w sposób bezpośredni. Działania w pobliżu muru, mające odciągnąć uwagę Niemców nazwane zostały akcją „Getto”. Widać to w niemieckich raportach. Jürgen Stroop, który kierował zagładą getta, pisał w swoim raporcie, że jego wojska były „nieustannie pod ostrzałem ognia spoza getta, to znaczy ze strony aryjskiej”. Stroop zaznaczył również, że „przy pierwszym wtargnięciu do getta udało się Żydom i polskim bandytom [Niemcy w ten sposób określali polskich żołnierzy] dzięki przygotowanemu napadowi z bronią w ręku odeprzeć nasze atakujące siły wraz z czołgami i wozami pancernymi”.

Dwie flagi

27 kwietnia na placu Muranowskim w getcie doszło do bitwy, w której obok powstańców z ŻZW, uczestniczyła także kilkunastoosobowa grupa żołnierzy AK.

W zbiorowej pamięci Polaków i Żydów symbolem zrywu w getcie w Warszawie stały się flaga żydowska (biało-niebieska) i polska (biało-czerwona) wywieszone przez powstańców na jednej z kamienic przy pl. Muranowskim.

W czasie powstania w getcie Warszawie Niemcy zabili na miejscu ok. 13 tys. mieszkańców getta. 7 tys. zamordowano w obozie zagłady w Treblince, a 36 tys. wysłano do niemieckich obozów na Lubelszczyźnie. Tylko niewielu z nich przeżyło.