Ważne sprawy
  • Antoni TrzmielAutor:Antoni Trzmiel

Ważne sprawy

Dodano: 
Zbigniew Ziobro, Jarosław Kaczyński, Jarosław Gowin
Zbigniew Ziobro, Jarosław Kaczyński, Jarosław GowinŹródło:PAP / Bartłomiej Zborowski
Rząd, a potem parlament powinni jak najszybciej przegłosować Europejski Fundusz Odbudowy, wyjąwszy go z kontekstu „wojny polsko-polskiej". Szybkie przegłosowanie drugiego Planu Marshalla i to poza tradycyjnym podziałem PiS – anty-PiS, wywrze też presję na Niemcy – by obstawały przy nim, a nie przy Nord Stream II. Choć na dziś robią odwrotnie. Zwłaszcza, że widmo wojny, już nie tylko słownej, staje się szokująco realne. A Unia Europejska albo przełamie swoją słabość, albo przestanie być realnym instrumentem dbania o ważne aspekty niepodległości Polski.

Mam nieodparte wrażenie, że nie zdajemy sobie sprawy jak poważna jest sytuacja.

Cień Putina

Rację może mieć nie dość słuchany red. Marek Budzisz, który mówił mi w Polskim Radio RDC, że Władimir Putin rozpoczął grę o wszystko. Nie o kolejny Krym. Ale de facto – o położenie się cieniem nad Europą. I to za jednym zamachem. I to się dzieje – tak nad Białorusią, Ukrainą (zachód łamie gwarancje), ale i nad Europą Środka, w tym Polską (Nord Stream II). Gaz to wojna przy użyciu innych środków. Nord Stream II którego autoryzacja dzieli Niemców, które mają problemy polityczne, ma – wedle Putina – być ceną za to by jego ponad stu tysięczna armia nie ruszyła przez Ukrainę w maju. Jest jasne, że będzie to równie skuteczne jak „udobruchanie" kanclerza Niemiec przez premiera Chamberlaina, który to w ramach początków filmowego politycznego PR przedstawiał to jako „pokój dla całego pokolenia" w roku... 1938.

Dodajmy, że do tego „gambitu królowej" Putin i korporacja zabójców skrupulatnie przygotowywali się od lat. Ma ogromne rezerwy, które umie wydawać także na całe armie Gerhardów Schröderów oraz armie zgoła odmienną od tej, która tak nie dawno zwijała asfalt w Bornym Sulinowie.

Więcej. Putin najwyraźniej czuje moment słabości Europy. Tym jak traktuje Nawalnego, pokazuje, że nie musi się liczyć z niczyim życiem, ani niczyją presją oraz – co ważne – że dąży do konfrontacji. Ten, którego ludzie, także przebywający niegdyś w Warszawie, w Europie prowadzą regularną dywersję – mordują przy użyciu broni chemicznej (pierwszy raz od zakończenia II wojny), wysadzają składy amunicji w Czechach i Bułgarii, a przede wszystkim – wykorzystują słabość polityczną Europy (i USA – ?!) w miejsce której pojawia się już zupełnie naga siłą. Polacy skądś to znają. I powinni wyciągnąć tyleż szerokie, co praktyczne wnioski.

Unia a sprawa niepodległości Polski

Powiedzmy sobie szczerze – przy wszystkich jej ogromnych niedoskonałościach istnienie Unii Europejskiej wzmacnia samą niepodległość Polski. Na dowód porównajmy się właśnie z Ukrainą, która wybrała drogę neutralności, dokładnie w tedy, gdy polski rząd wybierał kierunek euroatlantyckich organizacji. A przecież trzydzieści lat temu nie odbiegaliśmy tak bardzo poziomem... nędzy. Zresztą i my mamy wygarbowaną alternatywę. Nasi dziadowie i ojcowie we wrześniu 1939 r. przekonali się ile warte są wyłącznie bilateralne umowy i gwarancje silnych tego świata. Skutki odczuwamy do dziś. Jasne, że żadna organizacja międzynarodowa nie jest automatem, nie zapewnia równości, ale gry pozorów, wewnętrzne sojusze słabszych i zasady nawet ułomne, są lepsze od Teheranu, Jałty i... Monachium.

Przypominam to, bo droga do zakończenia Unii Europejskiej może realnie rozpocząć się właśnie wraz fiaskiem Planu Odbudowy. Może ten plan to zalewanie realnych problemów pieniędzmi (wartości, demografia), ale część może uda się na ten czas rozwiązać. Inne będą wymagały procesu politycznego (o tym niżej).

Ktoś powie, że przesadzam, że to niemożliwe, że Unia może tego nie przetrwać. Podobnie mówiono zaledwie pół dekady temu o Brexicie (który to dodatkowo wzmocnił). Jasne, że to nie będzie taki koniec jak Związku Sowieckiego w Białowieży (choćby dlatego, że poprzedni szef Komisji nadużywał wino a nie wódkę). Raczej Unia stanie się pustą organizacją w typie Ligii Narodów czy OBWE, Rady Europy. Dwie ostatnie wciąż funkcjonują, mają siedziby, limuzyny, tylko co z tego? Wobec nie radzenia sobie przez nie z realnymi wyzwaniami, znaleziono inne rozwiązanie. Obok. I teraz też tak będzie. A to bez Grecji, Włoch. A to bez Polski. W przypadku naszej Ojczyzny znów byłby to za pewne bezpieczeństwo drugiej kategorii. Wszak na to od zawsze gra każdy car i KaGieBieżnik. A Berlin łatwo na to przystaje. Wyzwolony z realnych okowów Unii tym łacniej.

A Europa jest w ogromnym kryzysie. I czują to już namacalnie Grecy, Włosi, Portugalczycy i Hiszpanie, a nawet Francuzi. To nie są już teoretyczne sprawy jak „konstytucja europejska", „Nicea albo śmierć". To praktyka. Bo są regiony zachodniej Europy, gdzie w ciągu ostatniego roku bezrobocie sięgnęło prawie co drugiego obywatela (sic!). Kolejki głodu, zawsze są rewolucyjne. A takie już są, o czym pisze red. Renata Acosta.

Dla nas, przywiązanych do naszych sporów (które wcale nie są o pietruszkę), do dzielenia włosa czworo powinny oderwać korespondencje red. Małgorzata Wołczyk na dorzeczy.pl, o marszach przez Madryt z portretami Stalina czy słowa wicepremier rządu tamtego Królestwa iż „komunizm to wolność".

Tuż po II wojnie światowej Plan Marshalla uchronił Włochy i Francję przed demokratycznym zdobyciem władzy przez komunistów. Gdyby to się udało, Imperium Stalina wiedziałoby jak to wykorzystać. I Putin też to wie. A Polacy odczuwają to na własnej skórze w pierwszej kolejności.

To se ne vrati

Dlatego wyzwanie jest historyczne. Wymaga od wszystkich wyjścia z utartych okopów. Szymon Hołownia, Borys Budka, Władysław Kosiniak-Kamysz, Włodzimierz Czarzasty, czy Zbigniew Ziobro winni wznieść się ponad regułę „na złość Morawieckiemu czy Kaczyńskiemu odmrożę sobie uszy".

Bo jedno jest pewne – drugiej szansy nie będzie. Tak, przegrane głosowanie, oznacza, że może przejmą władzę, ale i „wyprowadzą Unię z Europy". Po prostu Polska, oni sami i każdy Polak na tym straci. Bo plan Marshalla po prostu se ne vrati.

I tak jak żadne RWPG nie nadrobiły zgubnej decyzji o odrzuceniu przez dominia Stalina Planu Marshalla. Każdy Polak, szczególnie polityk, musi wiedzieć co dla nas znaczyły pojawiające się w to miejsce ruble transferowe.

To moment, by być jak premier Leszek Miller, który brał od komunistycznej partii ZSRS kasę dla następczyni PZPR, by chwilę potem jako minister pracy odkręcać wyroki sądów (znamienne) w sprawie płk./gen. Ryszarda Kuklińskiego, co umożliwiło wejście do NATO i przekładał o dzień swoją dymisje by móc złożyć podpis pod wejście do Unii Europejskiej. Jeśli PO, PL2050, PSL zagłosują przeciw stracą rację swojego bytu.

Dlatego rząd Mateusza Morawieckiego, a potem parlament jak najszybciej powinien przegłosować projekt Funduszu Odbudowy. Także po to by wzmóc presje na Niemcy, które najwyraźniej uważają, że może już nie trzeba przejmować się resztą Europy, że można postawić na Rosję, co wczoraj podtrzymała kanclerz Angela Merkel, mówiąc o „bitwie" (sic!) z resztą Europy, która nie zgadza się z ich decyzją ws. Nord Stream II, co niemiecka agencja DW opatrzyła zdjęciem opisanym m.in. słowami „sputnik" i „alliance".

Róbmy politykę!

Czy mój wywód oznacza, że proponuje przystąpić do bardzo licznych w kraju szeregów tych, którzy mają „oczy szeroko zamknięte" na to co się dzieje w Unii a Europę określając jako panaceum? Takich jak Andrzej Szejna z Lewicy, który w pięknych akapitach rysuje jak twarda powinna być Europa dla Putina (zamknąć granice), a Polska winna tylko stać w tym szeregu, tylko jakoś nie zauważa, tego, co Europa w tej sprawie (nie-)robi, a raczej robi dokładnie odwrotnie (pars pro toto: MH-17).

Jarosław Kaczyński zdiagnozował w rozmowie z Gazetą Polską, że lepiej mieć z Brukselą „pieniądze i kłopoty" niż nie mieć pieniędzy a kłopoty i tak pozostaną (de facto – jak wykazywałem powyżej – będą o wiele większe). Podobnie myśli większość narodu, co pokazują badania opinii społecznej. I to niezależnie od bycia za lub przeciw rządowi. Gospodarcze prosperity czasów rządu Morawieckiego jest realną siłą polityczną zwłaszcza w czasie korona-kryzysu.

Lecz Jarosław Kaczyński zdecydował się także podjąć próbę przebudowania swoje siły wewnątrz instytucji Europejskich. Co nie udało się w słynnym, ale mało ważnym 27:1, udało się już w przypadku Komisji, budżetu i właśnie Planu Odbudowy. Dlatego to tak ważne. Bo jest równoległym do próby zasadniczej zmiany sił w Parlamencie Europejskim. Kaczyński zdecydował się przebudować ECR z klubu z brytyjskimi gentlemanami, w potężniejszą (drugą/trzecią?) siłę, nawet jeśli mieli by się weń znaleźć ci, którzy w Moskwie nosili t-shirty z Putinem. I jest w tym racja – mając do wyboru jawnie proputinowskie czyny (Merkel) czy jawnie słowa (Salvini), to to drugie czyni mniej szkód dla Polski naszych dzieci.

To, jeśli się powiedzie choć częściowo, da większe gwarancje niepodległości Polski wewnątrz Unii Europejskiej, niż martwy już i tak zapis traktatowy. Tylko będzie wymagać pracy także od polskich europosłów na czele z Patrykiem Jakim.

Czytaj też:
Kiedy głosowanie ws. Funduszu Odbudowy? Müller podał termin
Czytaj też:
"UE buduje Putinowi potężną broń". Mocne słowa Jakiego

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także